Dlaczego moja begonia umiera?

Ja na maksa zazdroszczę ludziom, których begonia lubi i nie umiera… Bo ja tak nie umiem.

Moja pierwsza begonia straciła wszystkie liście chyba tydzień po tym, jak przyniosłam ją do domu. I przez całą zimę miała jednego liścia, co rósł do góry na gałązce, i wyglądało to jak liść na patyku… Moja druga straciła liście może niecały miesiąc po przeprowadzce i umarła. Serio. Robię dla nich wszystko, a one?

Begonia wymaga, ona nie rozumie

Begonie muszą mieć bardzo jasne stanowisko, oczywiście nie narażamy je na palące promienie. Światło rozproszone. Ale musi być go dużo. W przeciwnym razie begonia będzie marniała i umierała powoli. Łamiąc przy tym nasze serca.

Po drugie, wilgotność i podlewanie. Podlewać trzeba wtedy, gdy bryła lekko przeschnie. Nie może mieć ani za sucho, ani za mokro. Jeśli będzie za mokro, to będzie pleśń!! Albo zgniją korzenie, ale efekt jeden- śmierć.

Musi być wilgotno dookoła, ale liści dotykać nie wolno, więc nie wolno też zraszać, bo co? Bo tak- śmierć. Jak w takim razie sprawić, że będzie miała wilgotno? Naczynka z wodą dookoła, nawilżacz powietrza, albo postawić ją na keramzycie zalanym wodą. W każdym razie, trzeba bardzo mocno pilnować by nie było za mokro ani za sucho, bo inaczej begonia dostanie zawału i … umrze :)

Ahh o tym dotykaniu liści, to już zupełnie inna historia. Bo nawet jak się opuszkiem palca dotknie, to prawdopodobieństwo, że liść jest stracony jest 1:10000- ty vs begonia.

Ale na jedno nie mogę narzekać, na rozmnażanie.

Begonia i jak ją rozmnażać.

Ja swojego liścia na patyku obcięłam, miałam tam tzw kolanko i wstawiłam do słoika z wodą.  Dużych nadziei z tym nie łączyłam, tylko wymieniałam wodę co jakiś czas i w sumie tyle. Po chyba 4ch miesiącach zaczęły pojawiać się korzenie i jakoś pod koniec lata oddałam tę prawie roślinę koleżance. Mam nadzieję, że ona i  begonia się dogadają…

Begonia i jej rodzaje

Begonia to tak piękna roślina, że żal mi serce ściska, przez nasze relacje. Jest tyle cudownych odmian, kolorowych, pstrokatych, z pięknymi liśćmi i kwiatami, a ja co..? echh no ale cóż, pokaże wam chociaż z czym mamy do czynienia.

Poznajcie moją śp. Marzenę, która nie wytrzymała życia ze mną (albo konkurencji innych) i opuściła ten piękny świat. Mam nadzieję, że w niebie ma wystarczająco jasno, idealnie wilgotno i nikt jej tam nigdy nie przelał :)

 

moja begonia, która oczywiście już umarła

*wpis ma oczywiście charakter ironiczny, żadna Marzena nie ucierpiała podczas tworzenia tego tekstu.

 

 

Opublikowano Poradnik- jak mieć piękną dżungle | Skomentuj

Peperomia- najbardziej wdzięczna roślinka ever!

Peperomia- co to jest i skąd pochodzi

Peperomia należy do rośliny pieprzowatych, a jej nazwa dosłownie oznacza „przypomina paprykę”. Roślina pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej.  Istnieje ponad 1500 różnych rodzajów peperomii, większość z nich to rośliny zielne, krzewy i pnące. Kwitnie niezbyt ładnie, ale raczej w warunkach domowych i tak tego nie doświadczy :)

Peperomia- odmiany

Wybór mamy na tyle szeroki, że można by było mieć w domu same peperomie haha. Ja mam trzy i jestem totalnie zakochana. Pierwszą dostałam na urodziny od sąsiada i była to miłość od pierwszego wejrzenia…  Moją pierwszą była peperomia Happy Beans, nazwa doskonale odźwierciedla urok tej roślinki :)

Peperomia Happy Beans

Słyszeliście kiedyś o roślinie zwanej „pieniążek”? Myślę, że tak. Ale mało któ wie, że to też jest peperomia. Te rośliny wyglądają tak niepodobnie, że w życiu bym nie pomyślała, że mogą być jedną rodziną. Też jestem szczęśliwą posiadaczką pieniążka. Niesamowita roślinka, bardzo ją lubię. Jedyne co, na zimę zrzuca sporo liści, ale jeśli trzymać peperomie w dobrych warunkach, to na pewno odbije 😉

Na zdjęciu przedstawiony jest mój kwiat- tzw. pieniążek, roślina którą wyleczyłam i zwalczyłam ziemiórki!.

Kontynuując poznawanie moich roślinek, zapraszam do obejrzenia Pepromia Rotundifolia (brzmi strasznie, jak zaklęcie z Harrego). Odkąd ją kupiłam, nie mogę się na nią napatrzeć!!! Roślinka ta łączy wszystkie moje ulubione cechy- jest peperomią, pnączem i jest meeeega słodka. Przekonajcie się sami:

Peperomia rotundifolia

 

Peperomia- jak dbać

Jezu, te rośliny mają tyle zalet, że to będzie najkrótszy akapit… Szkodniki z reguły peperomii nie atakują, jak już to grzyb albo przędziorki, ale i tak bardzo rzadko, więc tutaj problemów nie stwarza. Ważne, żeby nie przesadzić z podlewaniem, trzeba odczekać aż przeschnie 5-7 cm ziemi i wtedy podlewać niedużą ilością wody (szczególnie w okresie zimowym). Jeżeli chodzi o słońce, to peperomia lubi mieć jasno, ale nie można jej narażać na bezpośrednie słońce.

Wilgotne powietrze jest wskazane, choć nie warto rośliny tej zraszać wodą. Nie możemy jej narażać na zmiany temperatury i wszystko będzie super.

Nawozimy raz na 4 tygodnie; przesadzamy co wiosny, można też zagęszczać, ucinając wierzchnie pędy i wsadzając je do ziemi.

Uwierzcie mi, pokochacie peperomie tak samo jak ja :) Zapraszam do sklepu mała szklarnia, gdzie można znaleźć mnóstwo pięknych peperomii.

 

Opublikowano Moja dżungla | Skomentuj

Jak kupować rośliny? Kilka kroków ku pięknej dżungli.

Hej! Ostatnio w Biedronce (moim ulubionych sklepie kwiatowym ha ha) była ogromna dostawa przeróżnych pięknych roślin. Oczywiście, nie mogłam się powstrzymać i kupiłam sobie kilka okazów. Ten zakup zainspirował mnie do napisania wpisu o tym, jak kupować rośliny!

Lista obecności (lub nieobecności)

Idąc do sklepu z zamiarem zakupu nowej rośliny fajnie by było zrobić sobie listę- co byśmy chcieli kupić, co potrzebujemy itd. Wiem, że brzmi to trochę mało realistycznie, bo zawsze jest jakaś roślina, którą przemycamy pod płaszczem 😉 Ale trzeba się przynajmniej postarać, bo nie dla każdej rośliny mamy w domu warunki i mogą to być zwyczajnie wyrzucone na kompost pieniądze… I właśnie mówiąc o warunkach, zastanówmy się dobrze jakie mamy w mieszkaniu. Czy mamy jasno, czy ciemno? Wilgotnie czy raczej nie? Jakie warunki danej roślinie jesteśmy w stanie zapełnić? Uwzględniając te kwestie, sporządźmy sobie listę kilkudziesięciu roślin, które u nas przetrwają i później korzystając z takowej wybierajmy nowe rośliny.

Jeżeli któryś okaz no bardzo nam się spodobał i chcemy popełnić spontaniczny zakup, to zagooglujmy, czego by od nas oczekiwał. Zajmie nam to 3 minuty, a zabezpieczy przed możliwymi łzami żałoby. To dobry zwyczaj, by przestać uśmiercać nowe rośliny i marnować pieniądze oraz czas na ich zmartwychwstanie 😉

Badanie zdrowotne

Jak już wybierzemy gatunek rośliny, to trzeba ją bardzo dokładnie sprawdzić. Ten krok jest niezbędny nie tylko po to, aby kupić zdrowego kwiatka, ale też po to, aby nie zarazić swoje domowe rośliny. I tak, uważnie oglądamy każdy listek, na liściach będą widoczne ewentualne szkodniki (najczęściej od dołu liścia), czy też choroby grzybowe. Jeśli na liściach są czarne, szare lub ciemne z żółtą obwódką plamy, to tej rośliny nie bierzemy- ma grzyba… :( Sprawdzamy też glebę- nie może być ani za sucha, ani za mokra, można ziemie też powąchać, jeśli czujemy zapach grzyba/pleśni- to nie bierzemy z tego samego powodu, co wyżej. Następny krok- sprawdzenie korzeni, wyciągamy rośliny i patrzymy, czy mają zdrowy system korzeniowy, czy nie ma zgnilizny i robaczków.

Jeśli każdy z tych kroków wykonany i nic nie wywołało naszego zaniepokojenie- takie rośliny można śmiało pakować do koszyka i zabierać do domu!

Podróże małe i duże

Kupując rośliny zimą trzeba być szczególnie ostrożnym. Najbardziej bym się obawiała tego, że delikwent zmarźnie w drodze do nowego domu i ciul z tego, że sprawdziliśmy dokładnie każdego liścia… Oprócz tego w każdej porze roku trzeba uważać na uszkodzenia mechaniczne, w ranę może wkraść się grzyb, a tego dziadostwa ciężko się pozbyć (jak już mamy, to odsyłam do mojego poprzedniego wpisu, w którym mówię jak z grzybem walczyć!). Dlatego polecam po rośliny wybierać się samochodem i mieć przy sobie jakiś karton, ewentualnie koc, w który można roślinkę spakować. W taki sposób ochoronimy je przed mrozem czy uszkodzeniami mechanicznymi.

No i jesteśmy w domu!

Pamiętajmy o tym, żeby rośliny miały około dwóch tygodni kwarantanny (wiem, brzmi strasznie). Jest to miara konieczna, by nie narażać już zadomowione rośliny na jakieś choroby, które przeoczyliśmy. Starajmy się zapewnić nowo zakupionym podobny klimat do tego, który miały w sklepie- jeśli było trochę zimniej, to nie stawiajmy przy grzejniku, ani odwrotnie.  Spełniając te wszystkie zalecenia, gwarantuje że wasze rośliny będą rosły pięknie i zdrowo w nowym domu.

Chwaling

Kończąc, chciałabym się pochwalić moimi ostatnimi zakupami. Witajcie, pachirę wodną- Franklina, który jest największą moją rośliną. Oraz dwa maluszki- fitania i kroton, któym jeszcze nie nadałam imion. Może pomożecie w komentarzach?

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych zakupów!

Moja nowo zakupiona roślina- pachira wodnaRośliny maluszki

Opublikowano Poradnik- jak mieć piękną dżungle | Skomentuj

Jak rozpoznać i pokonać grzyba u twojej rośliny?

zdjęcie przedstawia moją monstere monkey, która została zaatakowana przez grzyba. Powstał on w wyniku uszkodzenia mechanicznego.Choroby grzybowe są jednymi z najbardziej rozpowszechnionych chorób u roślin. W tym wpisie opowiem, jak po pierwsze do powstania grzyba nie doprowadzić, a po drugie, jeśli takowego już mamy, jak go skutecznie zwalczyć!

Jak rozpoznać grzyba?

Grzyb atakuje najpierw system korzeniowy, dopiero później rzutując na samą roślinę. Właśnie wtedy, gdy dojdzie do liści i pędów możemy szkodnika dostrzec… Niestety. Na liściach charakteryzuje się ciemnymi wodnistymi plamami, często z żółtą obwódką. Plamy mogą powstawać na końcach liścia, w środku czy nawet na pędach- zasady nie ma. Oprócz tego, jak powąchamy doniczkę, to można wyczuć zapach pleśni, zgnilizny- jest to zapach bardzo specyficzny, na pewno go rozpoznacie. Jeśli mamy i to, i to, to mamy bingo- grzyba!

Co dalej? Jak zwalczyć grzybową zarazę?

Kiedy już wiemy, że mamy grzyba, to trzeba się zastanowić dlaczego się w ogóle pojawił. Najczęstszym powodem jest przelanie albo przesadne zraszanie liści, czyli za bardzo się staraliśmy i teraz mamy za swoje! Wtedy pierwszym krokiem jest przesuszenie ziemi, nie podlewajmy przez jakiś czas, aż ziemia całkowicie się osuszy. W tym czasie trzeba wyciąć wszystkie porażone liście (grzyb jest zakaźny), oczywiście sterylnym narzędziem. Jeśli objawy grzyba pojawiają się dalej, mimo tych kroków, to warto sięgnąć po ciężką artylerię- chemiczne i nie tylko mikstury. Można zasięgnąć pomocy u matki natury i wykorzystać to, co mamy w lodówce- czosnek czy cebulę. Wybieramy sojusznika i robimy w niego wywar:

  1. Cebulę pokroić wraz z łupinami

  2. Gotować w wodzie przez jakieś poł godziny

  3. Wywar ostudzić i  wymieszać z miękką wodą

    Jeżeli chodzi o czosnek, to kroki są podobne tylko niczego nie gotujemy, a lekko przyciśnięte ząbki zalewamy wodą o temperaturze około 70-80 stopni i czekamy 20 minut.

    Wywarem w temperaturze pokojowej można pryskać rośliny. Bardzo porażone okazy warto takim wywarem podlać, oczywiście gdy już je przesuszymy, by nie pogorszyć sytuacji.

Jeśli nie chce nam się bawić z domowymi wywarami, to warto sięgnąć po gotowe produkty grzybobójcze- na rynku jest ich cała masa, do wyboru do koloru. W najgorszej sytuacji, kiedy nic nie pomaga i nie możemy grzyba opanować, to musimy roślinę przesadzić do nowego podłoża, zdezynfekować korzenie i doniczkę (o dezynfecji mówiłam w poprzednim wpisie dot. ziemiórek) . Dalej tylko pilnować by nie przelać rośliny znowu :)

A jeżeli mamy w domu żywe drożdże, to je można wykorzystać grzyba w ramach profilaktyki. Jak to się mówi ” Lepiej zapobiegać, niż leczyć”. Kostkę drożdży się zalewa połową litra ciepłej, przegotowanej wody, a po dokładnym wymieszaniu rozcieńcza się tak, by dobić do litra i już. Można pryskać roślinki, by były zdrowe i nie złapały grzyba.

Jakie są inne powody powstania grzyba?

Oprócz przelania to może być zbyt obfite nawilżenie liści, czyli po prostu tej rośliny nie trzeba było zraszać. Grzyb się też pojawia przez jakieś uszkodzenia mechaniczne, wtedy w ranę wchodzą bakterie i robi nam się problem. Taki liść często wystarczy odciąć i mamy po sprawie. Paradoksyjnie, ale czasem przesuszenie rośliny czy zbyt niska wiglotność powietrza też może powodować powstanie grzyba. Tutaj roślinę podlewamy, naważamy i wykonujemy takie same opryski jak wyżej.

Podsumowując…

Ogólnie rzecz ujmując zdrowa roślina jest mniej podatna na wszelkiego rodzaju choroby i szkodniki, w tym na grzyba. Warto pilnować wilgotności powietrza w otoczeniu (50-60 stopni- ideolo), nie przelewać ani nie przesuszać rośliny, dbać o odpowiednie nasłonecznienie i temperaturę powietrza.

I pamiętajcie, nikt nie jest idealny i każdy czasami choruje, wasze roślinki też 😉

 

 

Opublikowano Choroby i szkodniki | Skomentuj

Jak skutecznie zwalczyć ziemiórki?

Witajcie!

Dzisiaj wspólnymi siłami zwalczymy te upierdliwe małe muszki, czyli ziemiórki. Jeśli widzisz latające koło swoich roślin czarne muszki owocówki, a kiedy potrząśniesz doniczką wyłania się cała chmura, to mamy problem….

Trzeba mieć świadomość, że cykl życia ziemiórki jest całkiem długi, więc musisz działać na wielu płaszczyznach. W przypadku, kiedy masz dużo dojrzałych muszek, to prawdopodobnie mamy też dużo jaj w ziemi… Teraz trzeba uderzać!

Najpierw zwabmy wszystkie dorosłe ziemiórki- do tego będziemy potrzebować magicznej mikstury. Bierzemy przeźroczyste albo żółte naczynie (ziemiórki kochają żółty), wlewamy tam wodę, ocet winny lub jabłkowy, płyn do naczyń i kurkumę (jeśli mamy przeźroczyste naczynie) W proporcji 2/3 wody do 1/3 octu, kilka kropel płynu i łyżeczka kurkumy. Taka mikstura zwabi swoim kolorem i zapachem dorosłe osobniki, płyn do naczyń zalepi ziemiórkom skrzydła i już nie będą mogły się wydostać z naszej pułapki. Sprytne, co?!

Pułapka zastawiona, to teraz zabieramy się za jaja i larwy! Pierwszy krok, to ewentualne przesuszenie ziemi, gdyż ziemiórki składają jaja w wilgotnej ziemi. Tutaj trzeba uważać, bo nie każda roślinka lubi przesuszenie, jeśli nie to zadziałamy inaczej, bez obaw!

Pierwszy krok to włożenie przeciętego na pół ziemniaka, jabłka czy gruszki do doniczki. Zapach zwabi larwy ziemiórek do owoca czy ziemniaka i wtedy usuniemy je razem z połówką. Taką pułąpkę warto wymieniać co 3-4 dni. Oprócz tego przygotujmy domowy oprysk z czosnku! Potrzebujemy dużej główki rozgniecionego czosnku, którą zalejemy szklanką wrzątku. Później rozcienczamy dwoma litrami zwykłej wody i podlewamy nasze roślinki!  Razem ze wszystkimi innymi zabiegami warto mieć też naturalne pałeczki nawozowe, które trzymamy w ziemi i one również zabijają ziemiórki w początkowej fazie rozwoju!

Oprysk powtarzamy po około 7 dniach, wymieniamy ziemniaka i bacznie obserwujemy nasze roślinki. Jeśli problem z ziemiórkami jest bardzo poważny, to kwiata należy przesadzić do nowej ziemi i do wysterylizowanej doniczkę. Przy przesadzaniu korzenie trzeba dokładnie oczyścić z ziemi, umyć pod bieżącym strumieniem letniej wody i zdezynfekować. Do dezynfekcji będziemy potrzebować 1 litr wody, 1 łyżkę mydła potasowego i 1 łyżkę denaturatu. W takiej miksturze moczymy korzenie i gotowe!

 

Walka z muszkami może być długa i wykańczająca, ale warto się postarać i połączyć kilka metod, by skutecznie zwalczyć ziemiórki.

Pozdrawiam was serdecznie i życze owocnej walki. Wpis powstał przy pomocy Make Life Greener, poniżej podlinkuję film, z którego się dowiedziałam o tych wszystkich metodach pokonania ziemiórek.

https://youtu.be/1nGIGTyTC3Q – – film Make Life Greneer. Serdecznie zapraszam do Ani i polecam wszystkie jej filmiki!Na zdjęciu przedstawiony jest mój kwiat- tzw. pieniążek, roślina którą wyleczyłam i pozbyłam się ziemiórek.
Opublikowano Choroby i szkodniki | Skomentuj